Węglowe dylematy - spojrzenie z Nadrenii Północnej - Westfalii



„Transformacja systemu generacji energii jest historyczną szansą dla wprowadzenia nowych technologii.”
M. Fischedick, Wiceprezydent Instytutu ds. Energii, Klimatu i Środowiska w Wuppertalu.



Przeciętna roczna emisja dwutlenku węgla w niemieckim landzie Nadrenia Północna – Westfalia (NP-W) wynosi 17 ton na mieszkańca. To niemalże dwa razy tyle ile średnia w Niemczech i cztery razy więcej niż średnia na świecie. NP-W, znana między innymi z Zagłębia Rurhy, jest nie tylko kolebką niemieckiego przemysłu, ale też jednym z największych i najsilniejszych gospodarczo obszarów w Europie. Land który zajmuje zaledwie 10% powierzchni kraju skupia ponad 22% ludności Niemiec, produkuje ponad 30%, a konsumuje ponad 40% energii elektrycznej.

Warto przyjrzeć się strukturze wytwarzanie energii w NP-W (Rys. 1). Ponad 97% energii pochodzi tu z paliw kopalnych: 44% węgiel, 22% gaz, 32% ropa naftowa, a zaledwie 2% z odnawialnych źródeł. W bilansie produkcji energii elektrycznej, ponad 76% zajmuje węgiel (43,3% węgiel brunatny, 32,4 % węgiel kamienny). Każdego roku do atmosfery emitowanych jest w związku z tym ponad 300 mln ton CO2, czyli ponad 30% łącznej emisji w Niemczech.


Rys. 1 Mix energetyczny w NP-W w 2005 roku.


NP-W i Polska : podobne problemy

Problemy sektora energetycznego w Północnej Nadrenii - Westfalii porównać można do sytuacji w Polsce oraz innych krajów, których głównym surowcem energetycznym jest węgiel. Mowa tu zarówno o kwestiach ekologicznych (tj. wysoka emisja gazów cieplarnianych i innych zanieczyszczeń powietrza, itd.), ale również społecznych wynikających z wysokiego odsetka osób zatrudnionych w sektorze energetycznym (1) i ekonomicznych - np. subsydia dla górnictwa węgla kamiennego (2). Mimo, iż w NP-W wytwarzanych jest ponad 22% PKB Niemiec i przyrost PKB w skali roku to 2,2%, bezrobocie w regionie utrzymuje się na poziomie 10%. Istotnym zagadnieniem jest zależność od importu surowców energetycznych, zarówno ropy naftowej (100%) i gazu (95%), a nawet węgla kamiennego (ok. 60%). Mimo iż rząd NP-W zgodził się ostatecznie na zaprzestanie subsydiowania wydobycia węgla kamiennego po 2018 roku, nie oznacza to końca debaty na temat energetyki. Pytaniami na przyszłość budzącymi wiele kontrowersji jest dalsza eksploatacja węgla brunatnego (w tym z nowych złóż w regionie), czy chociażby nieobecna jak dotychczas w regionie energetyka jądrowa.

Mając na uwadze ambitną politykę Niemiec w kwestii przeciwdziałania zmianom klimatu, gdzie do 2020 roku planowana jest redukcja emisji o 40% stosunku do roku bazowego 1990, NP-W stoi przed dużym wyzwaniem. Co czwarta elektrownia w Niemczech znajduje się na obszarze landu i nie ma wątpliwości iż będzie on odgrywał kluczową rolą w walce ze zmianami klimatu w całych Niemczech. Do 2020 roku, zgodnie ze strategią energetyczno - klimatyczną dla NP-W emisja dwutlenku węgla ma zostać zredukowana o 33% w stosunku do roku 1990. W okresie 1990-2005 roku udało się zredukować przeciętną wielkość rocznej emisji o 16,6 mln ton, czyli o 6% (przy jednoczesnym wzroście PKB o 15%). Wynik nie wydaje się zadowalający nawet dla samego rządu NP-W (3). Dodatkowo daje on NP-W zaledwie 12 miejsce (na 16 możliwych) w rankingu dokonań poszczególnych landów w zakresie ochrony klimatu [na podstawie badania prowadzonych przez Wydawnictwo GEO (4)].

Co na przyszłość?


Decyzje dotyczące przyszłości energetyki w regionie, nie należą, jak się można spodziewać, do najłatwiejszych. Rząd NP-W zdaje się rozumieć złożoność problemu, dlatego już dawno podjął decyzję o zintensyfikowaniu badań (R&D) nad przyszłością energetyki to przede wszystkim w kontekście zrównoważonego rozwoju. Na terenie landu zlokalizowanych jest 59 wyższych uczelni, 63 centrów technologicznych, 30 centrów transferu technologii i liczne instytuty badawcze, tj. jak chociażby Instytut ds. Energii, Klimatu i Środowiska w Wuppertalu (5), czy Centrum Badawcze Energetyki na Uniwersytecie RWTH w Aachen (6). NP-W jest liderem w produkcji nowych technologii energetycznych. W regionie realizowana jest również największa liczba projektów pilotażowych; tj. elektrownie o sprawności ponad 45% (w Polsce średnio 35%) czy największa w Europie elektrownia słoneczna w Gelsenkirchen.

W kwietniu 2008 roku rząd NP-W przedstawił „Strategię energetyczno - klimatyczną dla Nadrenii Północnej – Westfalii”. Zgodnie z jej założeniami wypełnienie celu redukcyjnego (zmniejszenie emisji o 33% do 2020r.) ma być realizowane głównie w wyniku poprawy efektywności energetycznej oraz zwiększenia udziału odnawialnych źródeł energii. W strategii podkreślane jest również dalsze wspieranie prac badawczo- rozwojowych w dziedzinie energetyki.

Głównym zadaniem ma być poprawie sprawności wytwarzania energii ze źródeł konwencjonalnych, przez zastępowanie niskosprawnych elektrowni węglowych (średnio 38%) nowymi - wysokosprawnymi (40%-50%). Wśród priorytetów wymieniana jest również poprawa energochłonności gospodarki w regionie oraz wprowadzenie jeszcze bardziej restrykcyjnych norm dla budownictwa w dziedzinie efektywności energetycznej. Wartym uwagi kierunkiem strategii jest rozwój nowych technologii wytwarzanie energii, w tym ogniw paliwowych, przede wszystkim w kontekście transportu. Do 2010 roku w NP-W spodziewanych jest wprowadzenie co najmniej 60 autobusów na wodór.

Punkt widzenia zleży od punktu siedzenia


Zgodnie z badaniami prowadzonymi przez Federalne Ministerstwo Ochrony Środowiska w 2007 roku 91% Niemców uważa kwestie ochrony środowiska za bardzo istotny problem. Co więcej, ponad 80% ankietowanych jest świadoma wpływu człowieka na zmiany klimatu, jak również ich skutków i wysokich kosztów jakie Niemcy będą musiały ponieść w związku z ograniczaniem emisji i adaptacją do zmian klimatu. Zmiany klimatu to również jeden z podstawowych tematów debaty politycznej, co widać nie także w kampanii do wyborów parlamentarnych zaplanowanych na 27 września br.

Jak więc odbierana jest przez opinię publiczną polityka energetyczna - klimatyczna rządu NP-W? Otóż, komentarze w dyskusji są wyraźnie podzielone. Strategia realizowana przez rząd ma swoich zwolenników, ale i oponentów. Dosyć popularną opinią jest, ta która zarzuca rządowi PNW promocję zbyt jednostronnych rozwiązań opartych na konwencjonalnych źródłach energii. Niemniej, nie ma wątpliwości, iż inwestycje w badania i rozwój to zdecydowanie dobry kierunek.

Dosyć interesując i inspirujące jest moim zdaniem spojrzenie na sytuację energetyczną Polski z perspektywy odległego o zaledwie kilkaset km niemieckiego landu. Mimo, iż muszę zgodzić się z opinią, iż NP-W wiele jeszcze musi zrobić dla kwestii transformacji do zrównoważonego systemu energetycznego, to jestem przekonana, że my Polacy wiele możemy nauczyć się od naszych zachodnich sąsiadów.

Ps. Zagłębie Rurhy w 2010 roku będzie pełniło honory Europejskiej Stolicy Kulturalnej. Centrum obchodów skupione będzie w Essen, we wpisanym na listę UNESCO kompleksie Zollverein. W przeszłości teren kopalni i koksowni, dziś jeden z ważniejszych ośrodków kulturalnych w regionie.
Aleksandra Arcipowska


Przypisy:
1. W NP-W w sektorze energetycznym zatrudnionym jest ponad 250 000 osób.
2. Z uwagi na stosunkowo tanią technologię wydobycia węgla brunatnego, jego wydobycie nie wymaga dodatkowych subsydiów od rządu.
3. Energy and Climate Protection Strategy of the German Federal State of North Rhine -Westphalia (NRW)
4. Badania prowadzone przez pismo GEO wzbudziły wiele kontrowersji. Mimo iż NP-W uplasował się na pierwszym miejscu pod względem potencjału gospodarczego, dwunaste miejsce w kontekście ochrony klimatu było szeroko krytykowane.

Europa emisjami podzielona



autor: Mirosław Owczarek
  Obok idei ochrony klimatu, co do której panuje zgoda, pozostają jeszcze szczegóły, a w nich – jak to zwykle bywa – tkwi diabeł - piszą Andrzej Błachowicz i Robert Jeszke, z Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami.
Kraje Europy Środkowo-Wschodniej kontra stara Unia Europejska – do takiego starcia dochodzi coraz częściej, gdy zaczyna się dyskusja o wspólnej polityce klimatycznej. Czy jest ona sprawiedliwa? Polska wielokrotnie dawała do zrozumienia, że niekoniecznie.

Polska jest w UE jednym z liderów redukcji emisji gazów cieplarnianych. Wypełniając cele narzucone przez protokół z Kioto, czyli główny oręż na rzecz walki o ochronę klimatu, w ciągu ostatnich 20 lat nad Wisłą zredukowano emisję o 30 proc. To oznacza, że Polska już teraz zrealizowała cele protokołu z Kioto z dużym, ponad 20-proc., zapasem. Dla porównania, Hiszpania emituje 35 proc. powyżej swojego celu. Swoje cele sporo przekraczają także np. Dania, Irlandia, Włochy, Portugalia.

Nowi wiodą prym
Postęp w redukcji jest w Unii nierówny, ale prawidłowością jest to, że lepiej radzą sobie nowe państwa UE. Dzieje się tak m.in. dlatego, że przechodząc po 1990 r. transformację ustrojową, gospodarki Polski, Czech, Słowacji czy Węgier bardzo przyspieszyły (znaczący wzrost PKB), co siłą rzeczy musiało się odbić na spadku wielkości emisji na jednostkę PKB. Spadek ten był największy właśnie w Europie Środkowo-Wschodniej.

Unia długo zastanawiała się, co zrobić z tymi wynikającymi z transformacji ustrojowej „oszczędnościami” (chodzi o tzw. jednostki AAUs) nowych członków. Pojawiały i pojawiają się głosy nawołujące do ich administracyjnego ograniczenia czy wręcz likwidacji. Dla wielu krajów, w tym Polski, oznaczałoby to spory cios, bo zaoszczędzone nadwyżki mogły być dotąd przenoszone na kolejne okresy rozliczeniowe i wykorzystywane np. w systemie zielonych inwestycji (GIS). W jego ramach pieniądze ze sprzedaży AAUs mogą być przeznaczane na proklimatyczne inwestycje.

W grudniu 2008 r., po długich negocjacjach, Unia przyjęła tzw. pakiet energetyczno-klimatyczny, czyli zestaw aktów prawnych regulujących politykę klimatyczną UE w latach 2013 – 2020. Przyjęte rozwiązanie zakłada wrzucenie do wspólnego worka zaoszczędzonych przed 2005 r. redukcji Polski i podobnych krajów. Nadwyżki nowych członków zostaną więc wchłonięte także przez starą Unię. Kompromis był trochę gorzki, ale Polska i inni jakoś go przełknęli na rzecz jedności Unii. Pakiet ustalił jednocześnie do 2020 r. jednolitą skalę redukcji dla podmiotów handlujących emisjami (tzw. EU ETS) wynoszącą aż 21 proc. Rozwiązanie to uderza w takie kraje jak Polska, czyli mające duży udział sektorów objętych handlem emisjami w całkowitej emisji gazów cieplarnianych. Średnia dla starej „15” UE to 40 proc., dla Polski aż 52 proc., bo w systemie handlu jest u nas nie tylko duża energetyka, ale też np. zwykłe miejskie ciepłownie.

Firmy w Polsce będą też musiały wydać więcej pieniędzy na zakup uprawnień do emisji na aukcjach, bo pakiet przewiduje, że kraje o wysokim udziale emisji ze spalania paliw poniosą największe koszty – elektrownie, a nawet wspomniane komunalne ciepłownie, będą musiały kupować dużą część (nawet do 100 proc.) uprawnień do emisji. W starej „15” UE paliwa to 70 proc. handlu emisjami, w Polsce ponad 90 proc. Koszty będą więc znaczne.

Żeby ograniczyć koszty, Unia przewidziała w pakiecie mechanizmy łagodzące, skierowane w pierwszej kolejności do krajów takich jak Polska. Przynajmniej w teorii. Chodzi m.in. o możliwość przydziału bezpłatnych uprawnień do emisji elektrowniom i przemysłowi czy o zwiększone wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji na aukcji dla krajów uboższych i tych, które znacząco zredukowały emisję. Wzrosnąć miałby też limit emisji w części gospodarki nieobjętej systemem handlu (m.in. transport, rolnictwo czy też gospodarstwa domowe).

Zamieszanie z kosztami
Polska, Czechy, Słowacja i kilka innych krajów obawiają się jednak, że mechanizmy łagodzące nie będą działać zgodnie z politycznymi kompromisami z 2008 r., że są niejasne i trudne do wprowadzenia. Boją się, że ta część rozwiązań pakietu będzie w przyszłości iluzoryczna. Obawy są o tyle uzasadnione, że wynikają z obserwacji tego, co się działo w ostatnich dwóch latach po przyjęciu pakietu. Kiedy unijni urzędnicy od ogółu przeszli do szczegółu, okazuje się, że w 2009 i 2010 r. coraz więcej powstających już konkretnych rozwiązań ogranicza czy wręcz neguje kompromis z 2008 r. Przykładowo lokalna ciepłownia miejska na węgiel, zamiast zapisanych w pakiecie 80 proc. darmowych przydziałów, dostanie najprawdopodobniej tylko 40 proc. Niebezpieczeństwo dla Polski jest znaczne, bo bez sprawnie działających mechanizmów łagodzących koszty pakietu będą dla nas nieproporcjonalnie wysokie.

Nowe państwa UE uważają, że pakiet faworyzuje starą „15”, ale tak samo dzieje się już obecnie (2008 – 2012) w systemie handlu emisjami. Analizując decyzje Komisji Europejskiej dotyczące krajowych planów rozdziału uprawnień (KPRUII), można też stwierdzić, że faworyzują one kraje starej Unii kosztem nowej. Zatwierdzony podział uprawnień do emisji został dokonany bez rozsądnej oceny tego, jaki udział w całkowitej emisji gazów cieplarnianych i ścieżce realizacji celów Kioto mają emisje przedsiębiorstw objętych systemem handlu emisjami (EU ETS). W Europie Środkowo-Wschodniej to aż 50 proc. (jak wcześniej wspomniano – w pozostałych krajach Unii 40 proc.), co oznacza, że kraje te ponoszą znacznie większe koszty, bo EU ETS nie jest przecież systemem tanim. Tymczasem 12 państw UE (w tym dziewięć nowych) otrzymało limity emisji nieproporcjonalnie niskie w porównaniu z bogatszą i mniej zaangażowaną w system resztą. Słowacja, Polska, Czechy, Węgry, Estonia, Litwa, Łotwa, Rumunia, Bułgaria zaskarżyły decyzję KE do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Unia od wielu lat ma ambicje „klimatycznego przywództwa” (climate leadership). Podkreśla, że proklimatyczna modernizacja świata to nieodwracalny kierunek dla wszystkich krajów. Z najnowszego raportu Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) wynika, że globalne wydatki na inwestycje modernizacyjne w energetyce mogą wynieść aż 10 bln dol.

Andrzej Błachowicz
Robert Jeszke
Pytanie, które zadają sobie Europejczycy, brzmi jednak: czy na pewno idziemy właściwą, a w szczególności sprawiedliwą drogą? Nowe państwa Unii chcą działać na rzecz klimatu, ale niejednokrotnie wyrażały i wciąż wyrażają obawy, czy ich udział w proponowanych przez Wspólnotę rozwiązaniach jest sprawiedliwy. Dotychczas nie zawsze tak było. Tymczasem droga do tego klimatycznego przywództwa UE wymaga chyba, by każdy wysiłek był rzeczywiście wspólny. Żeby tak się stało, konieczna jest szczera i merytoryczna dyskusja nad możliwościami każdego z krajów. Ta dyskusja już się toczy, ale musi nabrać znaczącego przyspieszenia.

Autorzy artykułu : Andrzej Błachowicz , Robert Jeszke, 30-04-2010
Autorzy z KOBiZE uczestniczyli w negocjacjach pakietu energetyczno-klimatycznego w 2008 r.; pracują przy jego wdrożeniu w 2009 i 2010 r.